Pałac Kultury w Warszawie to bezsprzecznie symbol stolicy. Jedni go nienawidzą, inni kochają. Nikt z mieszkańców miasta nie pozostaje obojętny. Pałac to nie tylko sam monumentalny budynek, który nieco przypomina rakietę :P Pałac to także ogromny, rozległy Plac Defilad wokół niego.
Ogromny pustawy teren w środku miasta. Za czasów PRL rodzaj reprezentacyjnego placu, połączonego z parkiem. Pamiętam to miejsce jako dziecko dość dobrze. Wtedy wydawało mi się ładne. Bo fontanny i kwiatki w donicach ładne. Było tam inaczej, mniej buro. Potem w latach 90-tych otoczenie Pałacu podupadło i zamieniło się w ogromne targowisko. I znowu dobrze je pamiętam, jeszcze z czasów gdy nie było hal kupieckich, których znowu nie ma :) Kupowałam tam dżinsy za pierwsze samodzielnie zarobione pieniądze na pieleniu szkółek leśnych :) Całe `piękne` otoczenie Pałacu uległo wówczas totalnej degeneracji i stało się miejscem wręcz nieprzyjemnym. Pełnym bezdomnych, narkomanów, złodziejaszków i innych elementów. Do dziś nie jest tam fajnie. Ostatnio zdarzyło mi się przechodzić tamtędy. Skróciłam sobie drogę i poszłam na przełaj przez tereny wokół Pałacu. Bardzo dawno tam nie byłam.
Jest osobliwie. Z jednej strony grupki turystów zagranicznych, z drugiej rozbabrana i wszechobecna budowa II linii metra, a z trzeciej nadal całe tabuny dziwnych elementów i wagarowiczów. Czyli folklor lokalny pełną gębą. Szłam tak sobie i patrzyłam na wszystko i postanowiłam się z Wami tymi wrażeniami podzielić.
W zasadzie
miejscami jest nawet fajnie. Fontanny, trochę zieleni parkowej. Ale z
drugiej strony wszystko niemal krzyczy o pielęgnacje. Mój spacer miał
miejsce 2 tygodnie temu. Może jeszcze nie zdążyli z cięciem choćby
żywopłotów ...? Nie mam pojęcia. Jednak jak dla mnie takie badziewie w
centrum jakby nie było europejskiej stolicy, to przegięcie. No nie tak
jest. I wszystko od sasa do lasa. Bo żeby jeszcze dobić sprawę to obok
monumentalnej architektury PK i otoczenia, ktoś poszalał na pobliskiej
ulicy Emilii Plater i zrobił tam pas zieleni w klimacie totalnie `od
czapy`. Fajne to jest ogólnie, bo w gabionowej instalacji posadzono
niewielkie brzozy Youngii. Fajne i warte polecenia jako ciekawa
aranżacja. I pasuje nawet do pobliskich Złotych Trasów. Ale obok stoi
wielki, rozlazły soc-grzmot, który tak dominuje otoczenie, że te brzózki
i gabionki wyglądają w zderzeniu z nim jak kosmici. Dziwnie. Nie na temat.
Ja nie mówie,
ze ma być jakiś monumentalizm, ale chyba należało poszukać jakiejś
wypadkowej konwencji, ze wspólnym mianownikiem, a może zupełne
zaprzeczenie.... Może coś ultra nowoczesnego jakim było zderzenie
architektury Luwru i szklanych piramid. A to taki półśrodek, te gabiony z
brzozami, takie niby nowoczesne, ale jakieś nieświeże i bidne,
powiatowe ... Jak z ryneczku w moim rodzinnym Piasecznie (coby nikt się
nie obraził porównam do siebie). Bez urazy więc, ale mówimy o dużym
mieście i jego centrum. Zresztą oceńcie sami. To tyle co ja w temacie
otoczenia PK. Nędza ogólnie i zmiany piszczy. Szkoda bo miejsce ma
potencjał. Może się doczeka...
Przypominam o konkursie:
Szczegóły: KLIKNIJ TU
Można by zrobić wiele, ale nie ma osób, które by się do tego zabrały (urzednicy). Jednak zmiany zwiększające ilość zieleni w naszym, życiu zawsze jest in plus
OdpowiedzUsuń