Pisząc o Villi Hadriana poruszyłam temat starożytnej architektury krajobrazu. Kiedyś moim marzeniem było odtworzenie takiego typowego rzymskiego ogrodu w naszych realiach. Chodziło o taki zwykły przydomowy ogródek. Nigdy mi się to nie udało, ale może ktoś chciałby się "pobawić". Pomyślałam, ze jako przerywnik w zwiedzaniu ogrodów zaproponuje przepis na ogród a`la Starożytny Rzym. Dziś podam jakie rośliny należy posadzić, a następnym razem jak taki ogród zaplanować. To prościzna :)
Tak więc rozmaite badania archeologiczne, a także studia pozostawionych przez naszych Rzymian bogatych materiałów wykazały, że w swoich ogrodach sadzili:
- Laury (u nas tylko w donicach, na zimę do jakiegoś miejsca z dostępem światłą i temperaturą na poziomie przynajmniej kilku stopni)
- Figi (przyznam szczerze, że nie mam pojęcia, czy i jak uprawiają się i zimują w donicach, na pewno do naszego klimatu się nie nadają)
- Różaneczniki (hurra, jak najbardziej się nadają i są w powszechnej sprzedaży)
- Winorośl (odpowiednie do naszego klimatu odmiany)
- Bluszcz (pójdzie prawie wszędzie i kupicie wszędzie)
- Mirt (hmmm, odpuście sobie..:)
- Róże (nic dodać nic ując, są wszędzie)
- Zawilce (odmiany ogrodowe u nas jak najbardziej)
- Lilie, liliowce (nie ma sprawy, można sadzić)
- narcyzy, hiacynty (oczywiście, że tak)
- fiołki, gożdziki, nagietaki, bratki, lewkonie, naparstnice, kosaćce (hmm...pachnie momentami ogródkiem u babci?)
- bukszpan, często strzyżony (szeroko dostępny, na zimę wymaga okrycia zwłaszcza młody, no i jest dość drogi, ale piękny)
- Cis (no oczywiście, że u nas tak, tylko pamiętajcie trujący, jak macie dzieci odpuście)
- cyprysy (no nie cyprysy nie pódą, ale mamy cyprysiki, tuje, jałowce które spokojnie mogą "robić" za cyprysy)
- Palmy, bananowce, papirus (chodwać w domu a jedynie na sezon na dworek w donicy)
Uwielbiam historyczne założenia ogrodowe...
OdpowiedzUsuńSą urocze i pełne magii...
Pani Karolino, ja je kocham! Za to ulotne "coś' czego nie ma nigdzie indziej, co powoduje, ze mam gęsią skórkę gdy do nich wchodzę... doskonale wiem o czy Pani pisze!!!
OdpowiedzUsuńTeż lubię odtwarzać te klimaty :) Co do fig, to mam w gruncie od ponad 10 lat. Są duże (ponad 2 m) i obficie owocują (odmiana fioletowa "Brown Turkey"). To są realia okolic Wrocławia, czyli Śląsk Dolny - poziom przemarzania gleby jest b. płytki, dalej na wschód i północ jest gorzej... Ale głowa do góry - idzie globalne ocieplenie :) Pozdrawiam fanów zieleniny, Janusz
OdpowiedzUsuńWitam! Figi w gruncie :) ach ten Wrocław. Wiem o co chodzi! Zazdroszczę lokalizacji (ja Warszawa - o figach zapomnieć)Może jakąś dokumentacje foto - chętnie wrzucę na bloga że by pokazać! Wielu Polaków nie zdaje sobie sprawy z tych uwarunkowań geoklimatycznych. Ech, a jakie tam fajne zamki i pałace macie. Mój kolega próbuje u nas z palmami - karłatki i jakiś jeszcze (ja się dobrze na palmach nie znam, wiec nie dam sobie ręki uciąć czy to te) - ale na zimę musi ostro cudować. A do tego glebę podgrzewa. Ale to zapaleniec ;)
UsuńNiestety o globalnym ociepleniu słyszę od podstawówki - pani nas straszyła już w latach 80-tych ubiegłego wieku ze zimy nie będzie w ogóle... hmmm
Pozdrawiam Cały Dolny Śląsk i gratuluję :)